Autor: Lauren Blakely
Tytuł: Pan O
Wydawnictwo: Editio
Ilość stron: 320
Data premiery: 07 marzec 2018
Recenzja:
Po przeczytaniu "Pana Wyposażonego" wprost nie mogłam się doczekać, aż sięgnę po kolejny tom. Więc gdy tylko dostałam propozycję zrecenzowania tej książki nie zastanawiałam się dwa razy, a może jednak powinnam... Jako zawodowi książkoholicy bardzo dobrze zdajecie sobie pewnie sprawę ze znaczenia terminu "klątwa drugiej części", niestety dopadła ona również Lauren Blakely i jestem tym faktem niezmiernie rozczarowana, ale o tym za chwilę.
"Pan O" opowiada historię Nicka Hammera, autora kreskówki o przygodach Pana Orgazma. Pewnego dnia Harper, siostra jego przyjaciela ma wobec niego nietypową prośbę, a Nick postanawia się zgodzić i tak właśnie zawiązuje się między nimi pewien układ, ale co jeśli do tego wszystkiego wkroczą uczucia? Miłość to okrutna bestia.
Mogłoby się wydawać, że to będzie całkiem fajna historia, schematyczna, ale przyjemna . Nic bardziej mylnego. Naprawdę, już dawno nie czytałam tak beznadziejnej książki. Właściwie najlepszym określeniem jest "zbiór nieudolnie opisanych aktów seksualnych", ponieważ nic więcej w tej książce nie znajdziecie. Historia była tak płytka, że czytanie jej aż bolało. Miewałam takie momenty kiedy myślałam sobie "Dobra, poddaję się. Nie wytrzymam dłużej z tą książką", na szczęście w takich momentach wspierała mnie Julia z Pomówmy o literaturze, za co niezmiernie jej dziękuję. Gdyby nie ona, nigdy nie skończyłabym tej książki.
Momentami miałam wrażenie, że autorka zbyt mocno wzoruje się na poprzedniej wersji, w czego rezultacie wydało mi się, że czytam ten sam fragment, tylko z innymi bohaterami w roli głównej.
Jeśli już mowa o bohaterach to warto wspomnieć, że ich kreacja również pozostawia wiele do życzenia. Dawno nie spotkałam się z tak bezosobowymi, papierowymi, i irytującymi bohaterami. I to chyba pierwszy raz, kiedy chłopak irytował mnie jeszcze bardziej niż dziewczyna. Momentami zastanawiałam się jak można być, aż tak głupim. Całkowicie nie rozumiałam sposobu myślenia oraz postępowania głównych bohterów, i strasznie cieszyłam się z momentu, w którym w końcu mogłam się z nimi rozstać.
"Pan O" był naprawdę nudną, przewidywalną, oraz męczącą książką. Nie wspominając już o błędach logicznych. Dla przykładu posłużę się fragmentem z książki.
"- Głębiej - poprosiła. - Uwielbiam, kiedy wchodzisz we mnie tak głęboko."
Oczywiście rzeczą naturalną jest, że kobieta jeszcze przed stosunkiem zdaje sobie sprawę z upodobań seksualnych wobec danego mężczyzny, ponieważ warto wspomnieć, że to jest ich pierwszy raz, a jak Harper już nam oznajmiła "uwielbia, gdy on wchodzi w nią tak głęboko". Mogłoby to sugerować, że mają już jakieś wspólne doświadczenie seksualne, jednak w książce dokładnie podkreślono, tak nie jest. W książce przewija się oczywiście więcej, tego typu błędów.
Pojawiła się również chwilowa inspiracja twórczością E. L. James, i również to nie wypadło zbyt dobrze. Najlepiej zrozumiecie o co mi chodzi po przeczytaniu tego fragmentu:
"Chętnie spełniłem jej życzenie, smagając moją niegrzeczną czarodziejkę jej własną różdżką, i łagodziłem każde uderzenie, dotykając jej wspaniałego krągłego tyłeczka, by potem znowu przejść do kolejnego zamachu. Rozpalałem ją. Sprawiałem, że się wiła."
Podsumowując, zdecydowanie odradzam wam sięganie po tę książkę. Stracicie tylko czas i pieniądze. Zirytujecie się, stracicie cierpliwość i momentami możecie mieć małe załamanie nerwowe. Uwierzcie mi, nie warto się tak poświęcać.
Recenzja:
Po przeczytaniu "Pana Wyposażonego" wprost nie mogłam się doczekać, aż sięgnę po kolejny tom. Więc gdy tylko dostałam propozycję zrecenzowania tej książki nie zastanawiałam się dwa razy, a może jednak powinnam... Jako zawodowi książkoholicy bardzo dobrze zdajecie sobie pewnie sprawę ze znaczenia terminu "klątwa drugiej części", niestety dopadła ona również Lauren Blakely i jestem tym faktem niezmiernie rozczarowana, ale o tym za chwilę.
"Pan O" opowiada historię Nicka Hammera, autora kreskówki o przygodach Pana Orgazma. Pewnego dnia Harper, siostra jego przyjaciela ma wobec niego nietypową prośbę, a Nick postanawia się zgodzić i tak właśnie zawiązuje się między nimi pewien układ, ale co jeśli do tego wszystkiego wkroczą uczucia? Miłość to okrutna bestia.
Momentami miałam wrażenie, że autorka zbyt mocno wzoruje się na poprzedniej wersji, w czego rezultacie wydało mi się, że czytam ten sam fragment, tylko z innymi bohaterami w roli głównej.
Jeśli już mowa o bohaterach to warto wspomnieć, że ich kreacja również pozostawia wiele do życzenia. Dawno nie spotkałam się z tak bezosobowymi, papierowymi, i irytującymi bohaterami. I to chyba pierwszy raz, kiedy chłopak irytował mnie jeszcze bardziej niż dziewczyna. Momentami zastanawiałam się jak można być, aż tak głupim. Całkowicie nie rozumiałam sposobu myślenia oraz postępowania głównych bohterów, i strasznie cieszyłam się z momentu, w którym w końcu mogłam się z nimi rozstać.
"Pan O" był naprawdę nudną, przewidywalną, oraz męczącą książką. Nie wspominając już o błędach logicznych. Dla przykładu posłużę się fragmentem z książki.
"- Głębiej - poprosiła. - Uwielbiam, kiedy wchodzisz we mnie tak głęboko."
Oczywiście rzeczą naturalną jest, że kobieta jeszcze przed stosunkiem zdaje sobie sprawę z upodobań seksualnych wobec danego mężczyzny, ponieważ warto wspomnieć, że to jest ich pierwszy raz, a jak Harper już nam oznajmiła "uwielbia, gdy on wchodzi w nią tak głęboko". Mogłoby to sugerować, że mają już jakieś wspólne doświadczenie seksualne, jednak w książce dokładnie podkreślono, tak nie jest. W książce przewija się oczywiście więcej, tego typu błędów.
Pojawiła się również chwilowa inspiracja twórczością E. L. James, i również to nie wypadło zbyt dobrze. Najlepiej zrozumiecie o co mi chodzi po przeczytaniu tego fragmentu:
"Chętnie spełniłem jej życzenie, smagając moją niegrzeczną czarodziejkę jej własną różdżką, i łagodziłem każde uderzenie, dotykając jej wspaniałego krągłego tyłeczka, by potem znowu przejść do kolejnego zamachu. Rozpalałem ją. Sprawiałem, że się wiła."
Podsumowując, zdecydowanie odradzam wam sięganie po tę książkę. Stracicie tylko czas i pieniądze. Zirytujecie się, stracicie cierpliwość i momentami możecie mieć małe załamanie nerwowe. Uwierzcie mi, nie warto się tak poświęcać.
Za książkę dziękuję wydawnictwu:
Ocena:
✪✪✪✰✰✰✰✰✰✰
#Dominika
Ocena:
✪✪✪✰✰✰✰✰✰✰
✪✪✪✰✰✰✰✰✰✰
Hahahaha masakra xD Przy tej różdżce to padłam po prostu xD
OdpowiedzUsuńOstatnio trafiłam na "Słodkie rozkosze", jeżeli lubisz czytać opinie, w których nie wylicza się zadnych zalet, to zapraszam :)
I obyś już nigdy nie musiała czytać takich książek xD
Pozdrawiam ciepło :)
Kasia z niekulturalnie.pl
Takie recenzje uwielbiam czytać najbardziej, ale twoją już czytałam 🤗
UsuńRównież pozdrawiam!
Rany, te cytaty są straszne...
OdpowiedzUsuńKsiążki na pewno nie przeczytam, bo myślę, że nieźle bym się denerwowała, a potem zjechałabym ją z góry na dół. Niepotrzebnie marnować czas i nerwy.
Pozdrawiam ;*
Zdecydowanie nie warto.
UsuńRównież pozdrawiam :)
Hahahaha już ten fragment mnie zniechęcił :) Rzadko czytam takie książki i chwała za recenzje, dzięki którym można uniknąć takich męczarni jak w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Zdecydowanie to były męczarnie... Książka ma zaledwie 320 stron, a czytałam ją tydzień.
UsuńRównież pozdrawiam :)
Dobrze, że trafiłam na Twoją recenzję, bo ostatnio zastanawiałam się, czy nie przeczytać tej powieści. Teraz już na pewno tego nie zrobię, zacytowane przez Ciebie fragmenty mi wystarczą :D
OdpowiedzUsuńRead With Passion
Miło mi, że mogłam pomóc :)
UsuńSzkoda, wielka szkoda. Zapowiadała się w miarę dobra książka a wyszło słabiutko. Niestety Blakely dopadła znana klątwa drugiej książki, ale miejmy nadzieję, że kolejne będą lepsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam nadzieję, ponieważ pierwsza część naprawdę mi się podobała. Więc nie określam jeszcze tej autorki.
UsuńRównież pozdrawiam :)
Miałam sięgnąć po nią ale koniec końców odpuściłam i chyba nie mam co żałować :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
To była bardzo dobra decyzja 😂
UsuńCieszę się, że trafiłam na Twoją recenzję :) Dzięki temu nie wydam kasy na tandetną powieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://papierowalowczyni.blogspot.com
Jedyny pożytek z takich książek to recenzje tego typu xD Aż przyjemnie poczytać i się pośmiać.
OdpowiedzUsuńPomówmy o literaturze
Ostatni fragment mnie rozwalił na łopatki :D Różdżka już nigdy nie będzie wyglądać tak samo :D Zdecydowanie nie sięgnę, Twoje męczarnie są wystarczającą anty rekomendacją :)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
A zastanawiałam się nad tą książka... ;p Czyli dobrze zrobiłam, że się na nią nie zdecydowałam :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli